czwartek, 29 marca 2012

Trochę informacji . . .

Pierwsza informacja to taka ,że chciałam polecić tego bloga: 
Polecam warto przeczytać . . .

Druga informacja to taka ,że następny rozdział dodam najszybciej po świętach ;( , ponieważ mam trochę nauki, która jest związana z testami. 
Więc przepraszam i do następnego.

niedziela, 18 marca 2012

Rozdział 3

" Nic poważnego się nie stało "


  Chłopaki pomogli mi dojść do samochodu szatyna. Nagle poczułam wzrok na sobie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam zakłopotanego mulata. 
- Jeszcze się nie zdążyliśmy przedstawić. Ja jestem Zayn. -  uśmiechnął się niepewnie, a ja odwzajemniłam miły gest. - To jest Harry. - wskazał na loczka - Ten, który prowadzi to Louis.
- Dla znajomych Lou lub Pan Marchewka. -uśmiechnął się i spojrzał w lusterko.
- Obok twojej przyjaciółki siedzi Liam na którego przeważnie mówimy Daddy Direction. - gdy to powiedział wszyscy z wyjątkiem Liama wybuchnęli śmiechem. - A obok Lou siedzi Naill.
- Ja jestem Eve, a to jest moja przyjaciółka Lili. - odpowiedziałam i wyciągnęłam rękę do Zayn'a. Gdy ją uścisnął przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Nagle przypomniało mi się o spotkaniu z nieznajomym. Zayn chyba musiał to zauwarzyć, bo spytał się o co chodzi.
- Nic tylko przypomniało mi się, że byłam z kimś umówiona. - gdy to powiedziałam chłopak zaczął się lekko uśmiechać. Spojrzałam na niego z pytającym wyrazem twarzy.
- Chyba będziemy musieli to przełożyć.
  Chciałam mu odpowiedzieć, ale w tym samym czasie odezwał się Lou z informacją, że dotarliśmy. Najpierw wyszli Liam i Harry żeby mi pomóc potem w ich ślady poszła reszta. Gdy szliśmy próbowałam zamaskować ból który widniał na mojej twarzy. Zayn wszedł pierwszy do szpitala i od razu pobiegł do recepcji. Harry i Liam posadzili mnie na podstawionym przez pielęgniarkę wózku inwalidzkim. Pielęgniarka zawiozła mnie na różne badania, które trwały chyba z dwie godziny. Przez większość czasu       myślałam o Lili i chłopakach, których już pewnie nie ma. Okazało się, że nic poważnego mi nie jest, ale musiałam tu jeszcze zostać do jutra, bo jak powiedział lekarz ' Lepiej dmuchać na zimne'. 
  Nagle usłyszałam  kroki i spojrzałam w stronę drzwi w których stał Zayn.
- Hej. - powiedział  cichym i zmieszanym głosem.
- Hej, co jest ? - spytałam spoglądałam na jego opuszczoną głowę.
- Ja... ja przepraszam - przerwał i spojrzał na mnie - to przez mnie musisz tu zostać to ja cię wciągnąłem cię na tą scenę...
- Tak, ale gdyby nie to teraz pewnie siedziała bym w domu z popcornem i oglądałabym jakiś nudny film. A tak to poznałam Ciebie - chłopak podniósł głowę  i się uśmiechnął - i chłopaków.
- Jak długo tu zostajesz ?
- Do jutra. - odpowiedziałam i spojrzałam w stronę drzwi w których stali moi rodzice.
- Ok, to do jutra. - uśmiechnął się i przytulił. - Do widzenia. - powiedział rodzicom i wyszedł.


Hej jeśli w ogóle ktoś to czyta to proszę żebyście komentowali ;)

piątek, 9 marca 2012

Rozdział 2

" Skądś tego gościa kojarzę . "


  Kto to ? - pomyślałam i chyba miałam pytający wyraz twarzy, bo Lili zaczęła mi wyjaśniać. 
- To taki boysband brytyjsko-irlandzki. Jest tam pięciu chłopaków. Chodź, bo jak się zlecą fanki to nie dopchamy się pod scenę. - powiedziała i pociągnęła mnie za ramię.
  Podeszłyśmy pod scenę i nagle usłyszałam krzyki " wielkich " fanek. Po dziesięciu minutach " nasza " grupa wyszła na scenę i zaczęła śpiewać:


 I keep playing it inside my head
all that you said to me
I lie awake just to convince myself
This wasn’t just a dream
'cause you were right there

And I should have taken the chance

But I got so scared

and I lost the moment again

It’s all that I can think about oh
your all that I can think about

 Nawet fajne - pomyślałam. Poleciały jeszcze dwie piosenki, kiedy nagle odezwał się niebieskooki blondyn : 
- Mamy zaszczyt zaprosić kilka fanek na scenę. 
Lili spojrzała na chłopaków z miną kotka ze Shreka. Nagle w naszą stronę podszedł wysoki mulat ( przy 158 cm wzrostu większość obecnych była wysoka dla mnie ) . Lili uśmiechnęła się, ale on wyciągnął rękę do mnie zdziwiłam się i przecząco pokręciłam głową. Chłopak uśmiechnął się i złapał  mnie za rękaw bluzeczki. Poczułam szarpnięcie i prawie wbiegłam na scenę. Zauważyłam Lili i uśmiechnęłam się przepraszająco, ona tylko podniosła kciuk do góry i wzruszyła ramionami.
  Zaczęłyśmy się przedstawić. Chłopaki kazali nam usiąść na krzesłach i zaczęli śpiewać.Piosenka jak chyba wszystkie była o miłości. Pod koniec mulat złapał mnie za rękę wstałam i ob kręciłam się wokół własnej osi. Poczułam, że tracę równowagę i upadłam na scenę chłopaki podbiegli do mnie i chcieli mnie podnieść, ale czułam tylko ból w kostce. Nagle obok mnie znalazła się Lili i dwóch ochroniarzy. Pomogli mi zejść ze sceny i poprowadzili za kulisy. 
- Auu. - syknęłam z bólu stawiając kroki.
- Musimy jechać na pogotowie. - stwierdziła Lili szukając telefonu w torbie. - Zadzwonię po twoją mamę żeby przyjechała po nas.
  Lili wyciągnęła telefon z torby i wybrała numer po chwili jednak rozłączyła się i spojrzała na mnie ze smutną minął.
- Nie odbiera. 
- Co teraz ? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Karetka ?! - stwierdziła chociaż wiedziała że się nie zgodzę.
- Nie, nie chcę robić zamieszania. - wyjaśniłam przyjaciółce i w tej samej chwili chłopaki zeszli ze sceny.

~ Oczami Zayn' a  ~ 

 Modliłem się żeby nic jej się nie stało zastanawiałem się też czy mnie poznała. Nie ważne. Teraz najważniejsza była ona.
- Jak się czujesz ? - zapytałem. Dziewczyna miała dziwny grymas na twarzy.
- Nie za bardzo. Chyba zwichnęłam kostkę. - od powiedziała próbując wstać.
- Nie ruszaj się ja i Louis zawieziemy cię - zaproponowałem spoglądając na Lou.
- Ok ja nie mam nic przeciwko. - odezwał się szatyn - Ale trzeba będzie cię jakoś tam zanieść i uniknąć ich. - powiedział wskazując w stronę sceny.
-Tu jest boczne wejście, a Harry i Niall  pomogą nam ją zaprowadzić. - oznajmił Liam.
-Dobra, ale bez Lili nigdzie nie jadę. - powiedziała sycząc z ból.
  Zgodziliśmy się z chłopakami i zaprowadziliśmy ją do auta Lou.


czwartek, 1 marca 2012

Rozdział pierwszy

                                                                      Nasza Eve !


- Ale po co ? - pytałam zirytowana. - Po co mamy iść na to otwarcie ? Nie możemy iść za tydzień ? Będzie mniej ludzi. - próbowałam wybić ten pomysł Lili z głowy.
- Za tydzień będzie wszystko wykupione. Proszęęę. - błagała. - Eve proszę nie byłaś na żadnym otwarciu centrum, a dziewczyną w Londynie to się nie zdarza. - oznajmiła z miną kotka ze Shreka.
- Ok, ok, pójdę z tobą, ale pierwszy i ostatni raz. - uległam i wiedziałam że będę tego żałować.
- Jej kocham cię. - krzyknęła i przytuliła mnie.
  Gdy zeszłyśmy usłyszałyśmy Polski akcent. Z kuchni wychyliła się, moja mama.
- Gdzie idziecie ? - zapytała wymachując nożem.
- Na otwarcie galerii handlowej. - wyjaśniła Lili zanim ja zdążyłam otworzyć buzię.
- Ty Eve ? - zapytała, a ja pokiwałam twierdząco głową. - Ok, ale nie wracaj za późno. Tata cię dzisiaj zabiera do siebie, będzie o 19:30.
- Ok. - krzyknęłam.
  Moi rodzice się rozwiedli jak skończyłam 5 lat. Nie przejmowałam się tym bo, mieszkałam w Nowy Jorku, a rodzice tutaj. Po prostu nie wytrzymywali napięcia. Po rozwodzie mama ściągnęła mnie tutaj. Teraz z tatą się nie dogaduję.
  Do galerii " tortur " ( tak już zdążyłam nazwać to miejsce ) doszłyśmy w 15 minut. Londyn o tej porze był strasznie zatłoczony, ale od mojego domu nie było daleko.
   Gdy weszłyśmy zobaczyłyśmy wielkie tłumy. westchnęłam i poczułam Lili ciągnącą mnie za ramię do jakiejś witryny. Od razu przykleiła się do szyby. Ja kątem oka zauważyłam kawiarnię Starbucks. Powiedziałam Lili, że idę po kawę i zwróciłam się w stronę kawiarni.
- Ja chcę Latte . - krzyknęła. 
   Jak nie mogła nie pamiętać - pomyślałam i uśmiechnęłam się. W kawiarni były tłumy, jednak udało mi się przepchać do kasy i kupić dwie kawy. Wyszłam z kawiarni i zaczęłam poszukiwania Lili. Nagle poczułam jak ktoś na mnie wpadł i wylałam moją kawę na przypadkowego gościa. 
- Oj przepraszam nie chciałem - usłyszałam wydukane przeprosiny.
- Teraz musisz mi kupić nową kawę. - uśmiechnęłam się i podniosłam głowę. 
  Chłopak miał czarne okulary na nosie i kaptur na głowie więc nie mogłam zobaczyć jego twarzy. Nieznajomy się uśmiechnął i odsłonił białe zęby. 
- Z przyjemnością, ale gdzieś się śpieszę. Może za godzinkę w tym samym miejscu ? - zapytał.
- Ok, ja tylko żartowałam, ale jak mnie zapraszasz to z przyjemnością. zaśmiałam się. - I przepraszam za bluzę.
   Spojrzał na białą zaplamioną bluzę. Wyminęłam chłopaka i nagle stanęła przede mną Lili.
- Dla mnie ? - zapytała trzymając dwie torby.
- A kto chciał Latte ? 
- Dzięki kochana jesteś. - przytuliła mnie - A gdzie twoja ?
- Wpadłam przypadkowo na takiego chłopaka i wylała mi się. - oznajmiłam wskazując na małe plamki na moich trampkach.
- Uu , masz jego numer ? 
- Nie, ale umówiłam się z nim na kawę.
- A właśnie miałam ci powiedzieć One Direction zaraz tu będą grać. - prawie wykrzyknęła Lili.